🎮 Dlaczego gry w Polsce są najdroższe na świecie (i co możemy z tym zrobić)?
Zaczęło się od tego, że ktoś wrzucił screen: „Nowa gra za 319 zł. W Szwajcarii taniej.”
Śmieszne? Tylko przez chwilę. Bo im bardziej się człowiek w to zagłębia, tym bardziej wychodzi, że to nie przypadek, tylko systemowy problem.
I że Polacy od lat przepłacają za gry, choć nie zarabiają ani w euro, ani w dolarach, ani nawet we frankach.
W praktyce wygląda to tak: płacimy za grę często więcej niż gracz w USA, Wielkiej Brytanii czy Niemczech.
A przecież według zarobków powinniśmy płacić mniej. Dużo mniej.
No to… o co chodzi?
💸 1. Steam i „magiczny kurs dolara”
Na Steamie ceny gier są przeliczane automatycznie z dolara, tyle że… według kursu z 2022 roku.
Tak, serio. Valve przez długi czas uznawało, że 1 USD = 4,49 zł, chociaż złoty już dawno się umocnił i dzisiaj kurs kręci się bliżej 4,00.
Niby drobna różnica — ale przy cenie 60–70 USD robi się z tego konkretna przebitka.
I nie, przelicznik się nie aktualizuje, kiedy złoty się umacnia.
Ceny wtedy zostają takie same. Czyli w praktyce: drożej i drożej.
To samo na PS Store. Gry kosztują więcej niż w Niemczech, mimo że Polacy zarabiają 3 razy mniej.
Bo niby przelicznik działa, ale jakoś nigdy na naszą korzyść.
🏦 2. Wydawcy traktują Polskę jak bogaty kraj
Brzmi absurdalnie, ale to prawda.
W oczach wielu wydawców Polska to “zamożny” region, gdzie można ustawić ceny jak w zachodniej Europie, bo „i tak kupią”.
I niestety: często mają rację – kupujemy.
Przykłady:
- Hades II – w Polsce był jednym z najdroższych regionów świata.
- Another Crab’s Treasure – Polska miała najwyższą cenę globalnie.
- EA Sports FC – 319 zł u nas, 158 zł w Ukrainie, 135 zł w Chinach.
To nie jest przypadek. To wynik tego, że ceny są często ustalane automatycznie, a potem nikt ich już nie sprawdza.
Wydawca klika „ok”, nie zagląda do naszego regionu i nie wie, że jego gra kosztuje u nas więcej niż w Szwajcarii.
📉 3. Polska siła nabywcza vs Zachód
Tu robi się naprawdę gorzko.
- Przeciętna nowa gra kosztuje 300 zł
- Dla osoby zarabiającej najniższą krajową to około 10% wypłaty
W USA? To jakieś 3–4%.
W UK podobnie.
W Szwajcarii? Promil.
Jeśli chcielibyśmy, żeby gry kosztowały u nas tyle samo realnie, biorąc pod uwagę zarobki,
to powinny być w okolicach 150–180 zł, nie 300+.
Ale nie są. Bo nikt tych proporcji nie bierze pod uwagę. Ani platformy, ani wydawcy.
😡 4. A regulacje? Państwo? Cokolwiek?
No właśnie.
Przez lata nikt nie pilnował tej kwestii.
Nie było żadnego urzędu ani prawa, które mówiłoby: „hej, przeliczajcie ceny uczciwie”.
Wydawcy mogli ustalać co chcieli.
A jak się sprzedawało, to po co coś zmieniać?
Dopiero niedawno sprawą zainteresował się UOKiK.
Trwa postępowanie wyjaśniające i bardzo dobrze, bo sytuacja jest tak kuriozalna, że aż boli.
Polska — jeden z największych rynków gamingowych w Europie — jest regularnie łupiona przez zautomatyzowane przeliczniki i korporacyjne lenistwo.
🧠 To co, nic się nie da zrobić?
Wręcz przeciwnie.
I to jest najważniejsze w tym poście.
✔️ 1. Piszmy do twórców
Wiesz, że Hades II potaniał w Polsce właśnie dlatego, że ludzie masowo pisali do studia?
Twórcy nie mieli złej woli — po prostu nie wiedzieli.
Jak się dowiedzieli, to zareagowali.
To działa. Szczególnie u mniejszych i niezależnych deweloperów.
✔️ 2. Wspierajmy akcje społeczne
Hasztagi typu #KursNaSteam nagłaśniają temat.
Im więcej głosów, tym trudniej to zignorować.
✔️ 3. UOKiK i skargi
To nie boli.
Można zgłosić sprawę przez stronę, maila czy formularz.
Im więcej zgłoszeń, tym większa szansa, że ktoś się tym serio zajmie.
A już się zajmuje.
Podsumowując
Nie jesteśmy jacyś uprzywilejowani.
Po prostu nie zasługujemy na to, żeby płacić więcej niż Szwajcarzy, tylko dlatego, że Steam zapomniał zaktualizować Excela.
Polska nie jest biedna — ale też nie jest krajem, gdzie gry za 319 zł to normalny wydatek.
Nie dajmy się traktować jak frajerzy.
💛 Udostępnij ten post, jeśli temat Ci bliski.
A jeśli masz siłę — napisz do studia, udziel się w kampanii, zgłoś sprawę do UOKiK.
Razem mamy wpływ.